Wyszedł wyrzucić śmieci i już nigdy nie wrócił. Po dwudziestu pięciu latach na jaw wychodzą nowe fakty

Robert Wójtowicz miał zaledwie 23 lata. To miły, sympatyczny i zawsze uśmiechnięty chłopak, który mocno był zaangażowany w życie Kościoła i duszpasterstwa akademickiego. Młody mężczyzna 20 stycznia 1995 roku wyszedł z mieszkania, by wyrzucić śmieci. Ostatni raz widziany był pod blokiem na jednym z krakowskich osiedli. Rodzina nie mogła znaleźć zaginionego Roberta, a Policja po jakimś czasie poszukiwań przerwała śledztwo. Po dwóch dekadach na jaw wychodzą nowe fakty. Wójtowicz zamordowany przez duchownych?

Archiwum X na nowo bada sprawę

Jak podaje portal „wp.pl”, wydarzeniami z 1995 roku zainteresowała się jedna z dziennikarek „Gazety Krakowskiej”, która odświeżyła informacje na temat zaginięcia chłopaka i postarała się, by w sprawę zaangażował się oddział krakowskiego Archiwum X. W 2015 roku wznowiono śledztwo, dzięki któremu na jaw wyszło wiele wcześniej pominiętych dowodów. Znaleziono nowych świadków i przeprowadzono gros przesłuchań. Nie ma jednak pewności, że największa zagadka kryminalna Małopolski zostanie rozwiązana.

Pan Lech Wójtowicz to 75-letni ojciec Roberta. Mężczyzna przez ostatnie dwie dekady zajmował się tylko i wyłącznie tym, by odnaleźć swojego syna. Zwątpił w to, że chłopak jest cały i zdrowy, jednak senior marzy by móc pochować ciało swojego dziecka i zamknąć raz na zawsze ten rozdział życia. Pan Lech żyje samotnie, ponieważ żona po tragedii przeszłą załamanie nerwowe i przeprowadziła się do córki.

Źródło: wp.pl

75-latek został dopuszczony przez pracowników Archiwum X do przejrzenia zebranych przez nich materiałów i dowodów w sprawie. Mężczyzna był wstrząśnięty tym, co przeczytał w aktach.

„Prawda jest naga. Mój syn został zamordowany. Ślady prowadzą do duchownych z naszej parafii” – powiedział pan Wójtowicz.

Szef Archiwum X przyznał, że Robert Wójtowicz z pewnością został zamordowany. Nie chciał jednak wyjawić, na kogo padły podejrzenia i nie potwierdza ani nie zaprzecza wersji zdarzeń, przedstawionej przez ojca zaginionego. Okazuje się jednak, że rzeczywiście duchowni występowali w roli świadków i zostali przebadani wariografem, który podczas ich zeznać reagował jak oszalały. Mogłoby to świadczyć o tym, że księża, którzy byli blisko związani z Robertem, mają coś do ukrycia. Jednak nie jest to wystarczający dowód, by ich oskarżyć.

Źródło: wp.pl

Dziennikarz „wp.pl” udał się do parafii, w której służą wspomniani kapłani. Chciał porozmawiać z tym duchownym, którego nazwisko najczęściej pojawia się w aktach sprawy. Ksiądz unikał jednak dialogu i nie chciał wypowiadać się na niewygodne tematy:

„Nie, dziękuję bardzo. Co miałem powiedzieć, to powiedziałem. Z tą sprawą nie mam nic wspólnego.”

Pan Lech nie stracił nadziei, że w końcu pozna prawdę na temat śmierci swojego syna. Przedstawiciele krakowskiego Archiwum X twierdzą jednak, że w śledztwie wciąż zmagają się z masą problemów i nieścisłości, co utrudnia zakończenie sprawy.

Źródło: wp.pl

To również może Cię zainteresować: Policja Poszukuje Nastolatki Z Warszawy: Kamila Urbaniak Wyszła Z Domu Miesiąc Temu. Do Tej Pory Nie Wróciła. Dziewczyna Jest Chora

Zobacz także: Wyszedł Z Domu Miesiąc Temu I Do Tej Pory Nie Wrócił. Policja Apeluje O Pomoc W Poszukiwaniach Mężczyzny

BO