Istnieje pewna tak zwana tradycja mówienia o zmarłych albo dobrze, albo wcale. Zwłaszcza po śmierci. Jednak niektórzy zachowują się w takich sytuacjach trochę dziwnie. Wśród tych ludzi wydaje się jest Lech Wałęsa, który zachowywał się dość dziwnie po śmierci jego kolegi z opozycji antykomunistycznej Kornela Morawieckiego.

„O zmarłych w naszej chrześcijańskiej kulturze nie należy mówić źle. Problem w tym, że z mojej perspektywy pod ten adres nic dobrego nie mam do powiedzenia. Więc w obliczu śmierci wybaczam po chrześcijańsku pretensje zgłaszane wcześniej za próbę rozbicia Solidarności w 1982 r., za uzgodnioną wcześniej dezercje, za drukowanie fałszywek od Kiszczaka w prasie Solidarności Walczącej. Za chwilę dołączę do tamtej strony, pragnę więc po Nas zostawić prawdę, a nie perfidnie kłamliwą wymyśloną wersje Kaczyńskich” – napisał na Facebooku legenda „Solidarności”.

Kornel Morawiecki cierpiał na raka trzustki. Zmarł ojciec premiera RP w poniedziałek, 30 września.

źródło: se.pl