W czwartek odbyło się posiedzenie Sejmu, którego przebieg nie przypominał wcale kulturalnej, rzeczowej wymiany sprzecznych poglądów. Polacy przyzwyczaili się do tego, że od polityków nie można oczekiwać zbyt wiele, szczególnie w kwestiach kultury słowa, jednak nikt nie przypuszczał, że dojdzie do tak drastycznych scen. Wyzwiska nadciągające z całej sali, obraźliwe inwektywy i słowa posła PiS, które nigdy nie powinny paść.

Jak podaje „Super Express”, w miniony czwartek posłowie spotkali się na zgromadzeniu Sejmu, aby przedyskutować sporną kwestię i podjąć decyzję o słuszności wprowadzenia stanu wyjątkowego w województwie podlaskim i województwie lubelskim. Rząd bowiem chce przedłużyć ten stan o kolejne 60 dni, co nie spodobało się opozycji.

Politycy twardo wyrażali swoje zdanie. I niemal każdy, bez względu na reprezentowaną opcję polityczną, zachowywał się karygodnie. Marszałek Sejmu nie potrafiła zapanować nad powstałym na sali chaosem. Nie wyłączała również mikrofonów wtedy, kiedy powinna. Cóż, może trudno się dziwić, skoro według norm etykiety powinien być on wyłączony prawie ciągle. Atmosfera była skandaliczna. Ale to słowa jednego z posłów PiS sięgnęły totalnego dna.

http://www.sejm.gov.pl/

Nieznany szerszej publiczności poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Kaleta wypowiedział coś, co zapamiętamy na długo. Większość uważa jego słowa za prymitywny akt. Z mównicy krzyczał: „No lewactwo, ręka w górę, kto przyjmie pod swój dach zboczeńca, który gwałcił krowę albo kobyłę?”. Nawiązywał tym samym do skrajnych, stereotypowych i jednostkowych zachowań uchodźców. Polityk cytowany jest na wszystkich portalach i osiągnął złą sławę. Słusznie? Bardzo.

To również może Cię zainteresować: Cleo Publikuje Bardzo Śmiałe Zdjęcia. Jeden Szczegół Był Inny, Niż Zwykle. O Co Chodzi

Zobacz także: Monika Miller Pokazała Zdjęcie, Które Wzbudza Emocje. Widać, Że Zrobiła Coś, Co Nie Jest Bezpieczne