Niedługo początek roku szkolnego. Ważne wydarzenie w życiu dzieci i ich rodziców. Rządzący obiecują, że w najbliższych miesiącach uczniowie będą kształcić się w szkolnych ławkach a nie przed komputerami. Czy rzeczywiście ich wizja się spełni, skoro wciąż zapowiadana jest IV fala pandemii? W zeszłym roku scenariusz był podobny, ale miejmy nadzieję, że chociaż od 1 września wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jednak niektórzy twierdzą, że placówki publiczne już niedługo przejdą do lamusa. Mają rację?
Na łamach „Super Expressu” można przeczytać felieton Adriana Zandberga, który otwarcie krytykuje rządzących, a dokładniej cały system oświaty i wynagrodzenia, które otrzymują nauczyciele. Okazuje się, że według autora tych słów większość nauczycieli przechodzi do placówek prywatnych ze względu na lepszą płacę i lepsze warunki pracy.
W publicznych placówkach w dużych miastach brakuje po około tysiąca pracowników. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że ci, którzy pozostają w państwowych instytucjach oświaty, nie dość, że zarabiają mało, to jeszcze muszą robić nadgodziny.
Źródło: Youtube
Coraz więcej rodziców decyduje się również na posłanie dzieci do prywatnych placówek, ponieważ wiąże się to zazwyczaj z lepszym wykształceniem. Nauczyciele nie są wówczas tak mocno ograniczani bezsensowną dla wielu podstawą programową i mają większy zapał do pracy z dziećmi i młodzieżą.
Oczywiście nie wszystkich stać na opłacanie czesnego, dlatego placówki publiczne pozostaną, jednak dochodzi powoli do sytuacji, w której znów społeczeństwo zostanie podzielone na tych bogatych z pełnym dostępem do edukacji i na tych biednych z okrojonymi możliwościami rozwoju.
Również uważacie, że każda prywatna szkoła zapewnia lepsze warunki nauki?
Źródło: youtube.com/ I LO w Rzeszowie
To również może Cię zainteresować: Jolanta Pieńkowska Nie Zamierza Wracać Do Polski? Gdzie Obecnie Przebywa I Dlaczego
Zobacz także: Edyta Górniak To Chuligan? Po Tym, Jak Zerwała Pewien Plakat W Internecie Zawrzało