Ratownik straży pożarnej, Mark Hadden, nawet nie wyobrażał sobie, że jeden z telefonów alarmowych będzie miał kluczowe znaczenie nie tylko dla niego, ale dla całej jego rodziny.
Najpierw najważniejsze. Ta wzruszająca historia wydarzyła się dokładnie 8 lat temu w Południowej Karolinie w USA. Pewnego razu dyspozytorzy straży pożarnej Myrtle Beach otrzymali telefon od kobiety, która skarżyła się na silny ból brzucha.
Mark Hadden wraz z brygadą popędzili pod wskazany adres, ale nawet nie zakładali, że jadą właśnie do porodu. Kiedy ratownicy przybyli na miejsce, zdali sobie sprawę, że nie będą mieli czasu zabrać kobiety do szpitala. Mark osobiście pomógł urodzić dziecko, a kiedy wziął noworodka, nawet nie pomyślał, że trzyma w ramionach swoją przyszłą córkę.
Tego samego dnia matka dziewczynki w szpitalu powiedziała, że porzuca dziecko. Kobieta była bezdomna i nie mogła zostawić dziecka dla siebie.
Mark i jego żona Beth wychowali dwóch synów, ale zawsze marzyli też o córce. Jednak po dwóch porodach powiedziano Beth, że nie może już mieć dzieci. Potem para zaczęła myśleć o adopcji, ale jakoś odłożyła ten problem. Jednak małżonkowie postrzegali narodziny Grace jako prawdziwy dar z nieba.
Pracownicy społeczni szybko zbadali sytuację i dwa dni po przekazaniu dziewczynki do adopcji, Mark i jego żona zabrali ją do domu .
Małżonkowie nie ukrywają przed córką historii jej narodzin. Grace uwielbia opowiadać wszystkim, jak tata pomógł jej się urodzić. Starsi bracia bardzo kochają swoją siostrę, a Mark i Beth są niesamowicie szczęśliwi, że mają tak cudowne dziecko.
Para mówi, że nawet nie sądzili, że kiedykolwiek mieliby córkę. Pojawienie się Grace jest dla nich prawdziwym błogosławieństwem.
Sprawdź także: Mężczyzna na wózku inwalidzkim przebudował opuszczony sklep. Niezwykła metamorfoza zwykłego budynku
Oferujemy: Porzucony pies w spektakularny sposób okazał swe przywiązanie do ludzi. To wzrusza do łez