Sześć tysięcy hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego spłonęło bezpowrotnie. Przyrodnicy są załamani ogromem strat. Jak wygląda teraz największy w Polsce Park Narodowy

Według resortu środowiska, strażaków i pracowników parku, do zaprószenia ognia najprawdopodobniej doszło podczas wypalania traw. Okoliczni mieszkańcy temu zaprzeczają.

Jak podaje „fakt24.pl”, przyrodnicy i pracownicy Parku są po prostu załamani skalą strat i zniszczeń powstałych w wyniku pożaru. Mają nadzieję, że kiedyś wszystko się odrodzi, jednak by tak się stało, potrzebny jest deszcz.

Wiele gatunków zwierząt i roślin zginęło w płomieniach

Adam Zbyrt z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków uważa, że „wszystko to jest dopiero preludium tego, co się dopiero wydarzy, czyli Polska bez wody, Polska w ogniu, będą płonęły lasy i bagna…”

Strażacy walczą z pożarem od niedzieli 19 kwietnia. Strawił on około sześć tysięcy hektarów bagien, lasów i łąk. Mieszkańcy okolicznych miejscowości przyznają, że tak ogromnej katastrofy na terenie Parku jeszcze nie było. Małgorzata Górska z Fundacji dla Biebrzy ocenia sytuację, jako dramatyczną.

Mamy nadzieję, że to się odrodzi, ale potrzebny jest deszcz. Przyjdzie czas na szacowanie tego. Wiemy, że pożal objął teren około sześciu tysięcy hektarów. To jest potężny teren. W historii Biebrzańskiego Parku Narodowego, tak rozległego pożaru nie było.

W wyniku pożaru, zginęło nie tylko wiele roślin, a także zwierzęta. Adam Zbyrt z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków wyjaśnia, że ptaki, które rozpoczęły już sezon lęgowy, utraciły swoje lęgi, gniazda z jajkami zostały zniszczone przez płomienie, a pisklęta spłonęły żywcem. Wiele ptaków nie zdoła ponownie wydać na świat potomstwa w tym roku.

Jak podała Małgorzata Górksa z Fundacj dla Biebrzy, w ogniu zginęło wiele gatunków zwierząt mniejszych, które nie zdążyły uciec przed ogniem. Jak dodaje, zniszczeniu uległy także siedliska żerowiskowe tych zwierząt, więc te, którym udało się przetrwać, nie będą miały czym się żywić.