Paparazzi przyłapali Roberta Śmigielskiego pod domem Weroniki Rosati, z którą od kilku miesięcy walczy zarówno w sądzie, jak i na forum opinii publicznej. Co się stało?
Portale plotkarskie donoszą, że były ukochany aktorki późnym wieczorem stał pod jej domem wpatrując się w okna. Teraz znany ortopeda się tłumaczy.
Niepokojące zachowanie
Zarówno aktorka Weronika Rosati, jak i jej były partner, lekarz Robert Śmigielski, są obecnie na celowniku. Para toczy obecnie w sądzie walkę o opiekę nad dwuletnią córką Elizabeth. Aktorka wysunęła pod adresem ortopedy poważne oskarżenia o stosowanie przemocy.
W świetle tej sprawy, tym bardziej niepokojące wydaje się być zachowanie Śmigielskiego, który został sfotografowany przez paparazzi pod domem Rosati. Jak donoszą źródła portalu Pudelek.pl., były partner miał przebywać pod domem aktorki aż przez około półtorej godziny.
Jak się tłumaczy?
Według Śmigielskiego cała sytuacja jest jedynie przypadkiem. Ortopeda zapewnia, że nie śledzi Rosati.
Umówiłem się z moim przyjacielem na Placu Grzybowskim. Stałem tam przez piętnaście minut, a nie dwie godziny, jak sugerują media. Skoro ci panowie, którzy robili mi zdjęcia tam stali, to zapewne dokładnie widzieli, że przywitałem się z kumplem i poszliśmy do kawiarni. Nie wpatrywałem się w żadne okno, tylko jak rozmawiałem przez słuchawkę z tym znajomym, to patrzyłem do góry. To wszystko – wyjaśnia lekarz w komentarzu dla Plejady.
Co z zakazem zbliżania się?
Robert Śmigielski po raz kolejny poruszył też temat sądowego zakazu zbliżania się do Weroniki Rosati i ich wspólnej córeczki. Jak powiedział, zakaz wydany przez amerykański sąd w Polsce go nie obowiązuje.
Nie mam żadnego zakazu poruszania się po Warszawie, takie rzeczy nie obowiązują w Polsce. Mam jedynie zakaz zbliżania się do niej, w dodatku zakaz czasowy, wydany jako zabezpieczenie do czasu rozpatrzenia sprawy na terenie stanu Kalifornia.
Lekarz oskarża też Weronikę Rosati o nadużywanie zakazu zbliżania się, który uzyskała w Stanach Zjednoczonych.
Co więcej, ona nigdy tego zakazu mi nie dostarczyła, choć sąd ją do tego zobowiązał – mówi lekarz.
Weronika Rosati nie skomentowała jeszcze ostatnich doniesień ani zachowania swojego byłego partnera.
źródło: rozrywka.dziennik.pl