Ktokolwiek miał okazję być członkiem komisji wyborczej wie, jaka to ciężka i niewdzięczna praca, do której idą najczęściej ludzie w potrzebie finansowej.
Decydując się na pracę członka komisji wyborczej, należy liczyć się z ponownym wzywaniem do lokalu wyborczego lub do Urzędu Miasta po zakończeniu pracy komisji, gdy wystąpi jakiś błąd podczas jej pracy.
Jeździli całą noc po mieście, by ponownie zebrać podpisy członków
A co, gdy ów błąd powstanie z winy urzędu lub systemu komputerowego? Pani Agata, zastępca przewodniczącego jednej z komisji opowiada:
System drukując protokoły, zamiast zdania BRAK UWAG, wrzucił zdanie BRAK MĘŻÓW ZAUFANIA. Urzędniczka w gliwickim Urzędzie Miejskim uparła się, by wydrukować protokoły ponownie i podpisane przez wszystkich członków komisji dostarczyć jak najszybciej. Urzędniczka odpowiedzialna za obsługę komputerową miała wyłączony telefon, a bez niej cała procedura była nie możliwa do zrobienia!
„Nam kazano się wrócić, innym przyjęto protokoły z błędem!”
Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem, jak inna urzędniczka w tym urzędzie przyjmuje protokoły z podobnym błędem innej komisji, podczas gdy nam z wielką łaską wydrukowano nowe w urzędzie i kazano podpisane przez wszystkich członków komisji dostarczyć jeszcze tej nocy… – opowiada pan Bogusław, członek Obwodowej Komisji Wyborczej.
Wraz z przewodniczącą jeździł własnym autem po mieście, by zebrać podpisy od członków, którzy nie mogli już się wrócić. Zdaniem gliwiczanina, UM okazał skrajny brak odpowiedzialności, losowość decyzji i brak zorganizowania, który można było dostrzec podczas całej pracy komisji wyborczej, np. błędy meldunkowe w spisie osób uprawnionych do głosowania.