Przez całe życie człowiek prosił o jałmużnę. Okazał się milionerem

W Indiach, jak wszyscy wiedzą, większość ludzi jest poniżej granicy ubóstwa. Żebraki proszące o jałmużnę znajdują się prawie na każdym rogu. Ale czy są tacy biedni i pozbawieni środków do życia? Przynajmniej ta historia każe nam spojrzeć na żebraków indyjskich w inny sposób.

Mieszkaniec Mumbaju o nazwisku Bidichand Panamaram Azad przez całe życie żył bardzo biednie. Nie miał pracy, więc poprosił o jałmużnę. Wiele osób żałowało tego mężczyzny, podawało drobiazg, zostawiało coś do jedzenia. Lecz kto by pomyślał, że w swoim życiu Azad zbierze fortunę!

Być może nikt nie znałby historii indyjskiego Korejko, gdyby podziemny milioner nie zginął tragicznie pod kołami pociągu.

Organy ścigania podjęły incydent. Policja rozpoczęła dochodzenie w sprawie śmierci Bidichand. Strażnicy odwiedzili jego miejsce zamieszkania i byli po prostu zaskoczeni jego znaleziskiem.

W jego małym pokoju nie było złotych ani drogich dywanów. Jednak były w nim torby wypełnione drobiazgami. Obliczenie zamożności Azada zajęło policji osiem godzin.

Okazało się, że zmarły trzymał w domu 1,7 miliona rupii (około 23 tysiące dolarów). Dlaczego człowiek specjalnie zaoszczędził pieniądze, a nie je wydał, pozostanie na zawsze tajemnicą. Fakt, że żebrak był milionerem, jest jednak po prostu zaskakującym faktem. Teraz policja próbuje znaleźć szczęśliwych krewnych zmarłego, aby przenieść dziedzictwo pozostawione z Bidichand.