Przeprowadziliśmy naszych rodziców do wiejskiego domu. Ale nie będziemy się wstydzić

Nie każdy dogaduje się z rodzicami, powody są różne. My też się nie dogadywaliśmy, postanowiliśmy się rozstać. Nadal pracujemy, więc logiczne jest, że musimy mieszkać w stolicy, dojeżdżać do pracy. Rodzice-emeryci dostali daczę. W ten sposób staliśmy się złymi dziećmi w oczach wszystkich naszych bliskich. Ale nie spieszymy się do nieśmiałości, odrzucamy oskarżenia. Oceńcie sami: nie zmieściłyśmy się w mieszkaniu. W sumie są trzy pokoje, jest nas siedmiu. To było całkiem znośne, gdy dzieci były małe. Rodzice szli do pracy, odwróceni od domowego zgiełku. Mąż też poszedł do pracy. Spędzałam czas z dziećmi, ich prababcia też rzadko wychodziła z pokoju. Opiekowała się prawnukami najlepiej, jak potrafiła.

 

Z biegiem czasu trudności narastały: tata został emerytem, ​​a mama nadal pracowała. Tato kilka miesięcy starał się o emeryturę, błąkał się po urzędach. W wolne dni odpoczywał, chodził na masaże, – jednym słowem opamiętał się po dniach pracy. Pomógł mi też z dziećmi, bardzo mu dziękuję.

 

Wraz z nadejściem lata został zdmuchnięty przez wiatr. Przeniósł się do daczy, podjął naprawy, zniknął tam od marca do listopada. Mama spędziła z nim cały weekend, pięć dni – u nas, chodziła do pracy. Zawołała go ze sobą do miasta, narzekała – ale tata już był zajęty. Nie chciał oddychać pyłem, tam jest swoim własnym panem.

 

Mama również rok później przeszła na emeryturę. To wtedy moi rodzice rozpoczęli długi miesiąc miodowy: ona też zniknęła na daczy. Tata przez ostatni rok uporządkował w domu, wygodnie było mieszkać. Rodzice zajęli się więc swoimi ulubionymi rzeczami: majstrowali przy sadzonkach, soleniem grzybów, mama robi skarpetki. Założyła nawet Instagram i je sprzedaje.

 

Fot. screen YouTube

 

Jesteśmy jakoś dziwni, jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że wszyscy są blisko. Wołamy ich do domu. Rodzice po prostu to olewają: potrzebujesz pomocy – przyjdziemy, po prostu nam powiedz. I tak po prostu w mieście nie ma nic do roboty.

 

Mogę się tylko cieszyć z nich, choć jest to najtrudniejsze. W końcu trzeba opiekować się mężem i dziećmi, a nawet babcią. Udaje mi się przespać cztery godziny, a potem wszystko się kręci: sprzątanie, podawanie, przyniesienie / zabranie, pranie… Jestem sama przy kuchni, przy pralce – sama, organizuję zakupy, chodzę do sklepu po artykuły spożywcze na pięć osób, obserwuje, kto czego potrzebuje…

 

Aby zebrać męża do pracy… Ogólnie jestem taka zła, że ​​zawiozłam moich rodziców do daczy i panuje w domu. W tym samym czasie rodzice nawet nie chcą opiekować się babcią. Są wybierane z daczy tylko w zimne dni, kiedy piec wymaga podgrzania.

 

Jak informował portal „Wiesz”: Ewa Farna Bardzo Się Zmieniła. Fani Zapewniają, Że Artystka Jest Nie Do Poznania