Zdaniem wielu portali i gazet, podwyżki emerytur mogą ominąć około 44 tysięcy kobiet przez blokujące je działania premiera.
Dotyczy to kobiet, które zaczęły korzystać z tych świadczeń we wcześniejszym trybie. Czy mają rację ekonomiści, którzy wyliczyli, że Prawo I Sprawiedliwość wyczerpało już zasoby na wypłacenie kolejnych dodatków?
Wzrost emerytur, czy obietnica wyborcza
Jednym z punktów programu wyborczego PIS jest planowany wzrost emerytur.
Wyborcy z niecierpliwością śledzili przebieg realizacji postulatów, jakie miał w ofercie Jarosław Kaczyński, a wśród nich znalazły się „trzynastki”, „czternastki”, czy też podniesienie podstawowej emerytury.
„Zły posłaniec” Mateusz Morawiecki
Aktualnie partia rządząca nieco przyhamowała w realizacji punktów programu, które dotyczą podwyżek emerytur prawie 50 tysięcy kobiet.
Senacki projekt wypłaty wyrównań do emerytury, zdaniem Mateusza Morawieckiego musi poczekać, a według „Gazety Wyborczej”, zobowiązania państwa sięgają aktualnie połowy miliarda złotych.
Z wcześniejszej na powszechną
Na chwilę obecną, wyrównania świadczeń będą wstrzymane Polkom urodzonym w 1953 roku, które z emerytury wcześniejszej przeszły na powszechną w wieku 60 lat.
Od 1 stycznia 2013 roku, ich emeryturę pomniejszono o wartość kwoty wypłaconych już emerytur. Z wyliczeń ekonomistów wynika, że każda z tych osób otrzymała o około 300 zł mniej, niż w latach poprzednich.
Sądowa batalia emerytek
Kobiety, którym zaczęło brakować pieniędzy na najpilniejsze potrzeby, rozpoczęły walkę w sądach powszechnych, a sprawą tą zainteresował się Trybunał Konstytucyjny i Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar, który stwierdził niekonstytucyjność przepisów.
Minister Rodziny, Pracy i Polityki społecznej, Elżbieta Rafalska przyznała, że powstały problem zostanie w najbliższym czasie rozwiązany.
źródło: pikio.pl