Pacjentka została przewieziona z Poznania do katowickiego szpitala na przeszczep nerki. To, co ją spotkało po operacji nie mieści się w głowie!

Od zmarłych dawców wykonuje się około 1500 przeszczepów organów rocznie. Liczba ta z roku na rok rośnie, a historia Łucji oparta jest na faktach.

Odwiedził ją w szpitalu

„Leżałam sama sali pooperacyjnej, byłam po przeszczepie nerki. Pewnej nocy, nie wiem która to była godzina, obudziłam się. Ciężkie powieki uchyliły się, lecz minęła krótka chwila zanim dotarło do mnie, gdzie się znajduję.

Na sali panowała ciemność i tylko niewielka ilość światła wylewała się z korytarza przez otwarte na oścież drzwi. W pewnej chwili spojrzałam w prawą stronę i zobaczyłam, jakąś niewyraźną postać. Stała przy moim łóżku, byłam pewna że patrzy w okno, ale po chwili zorientowałam się że, postać stała i patrzyła na mnie.

Niewyraźna postać stała przy moim łóżku i patrzyła na mnie…

Byłam słaba i odurzona silnymi lekami przeciwbólowymi i po prostu zasnęłam.”

To tylko sen?

Rano nie była pewna, czy to, co się stało nie było tylko wytworem jej wyobraźni wspomaganej z silnymi tabletkami przeciwbólowymi. Szybko zapomniała o zdarzeniu, lecz po powrocie do domu postać znowu się pojawiła…

Postać w ogrodzie
Był piękny, ciepły, wiosenny dzień. Łucja siedziała wtedy na tarasie domu. Słońce powoli już zachodziło i wtedy rozszczekał się pies ich sąsiadów. Spojrzała w tamtym kierunku, na tył ogrodu i ujrzała wyraźnie jakiś cień, zupełnie jakby czyjaś postać. Wstała z krzesła, by lepiej widzieć, rozejrzała się uważnie, jednak nikogo tam nie dostrzegła.

Dawca z Bytomia

Dawcą był 22-letni chłopak z Bytomia. Przez długi czas nie był w stanie pogodzić się z tym, że znalazł się po Tamtej Stronie. Przez długi czas w domu Łucji i jej męża dochodziło do dziwnych i strasznych zdarzeń, które skończyły się od czasu, gdy Łucja zaczęła co roku, pierwszego listopada zapalać świeczkę na duszę zmarłego chłopca z Bytomia.