Narodziny pięcioraczków były w latach 70. wywołały nie lada sensację. Po pojawieniu się tej informacji w dzienniku telewizyjnym rozdzwoniły się telefony w gdańskim szpitalu, gdzie gromadka przyszła na świat. Ponoć ojcu dzieci miał pogratulować nawet Wojciech Jaruzelski.
Jak podaje portal „Interia”, mama gdańskich pięcioraczków, pani Leokadia Rychert, trafiła na oddział z rozpoznaniem ciąży mnogiej. Zakładano, że urodzą się bliźnięta, choć brano również pod uwagę możliwość narodzin trojaczków. Okazało się, że na świecie pojawiła się znacznie liczniejsza gromadka.
Pięcioraczki
Na początku lat 70., kiedy pani Leokadia była w ciąży nie wykonywano jeszcze badań USG, stąd też nikt nie wiedział, że na świecie pojawi się aż pięcioro dzieci. Poród obył się naturalnie. Medycy asystujący przy porodzie zaskoczeni byli tym, że po urodzeniu się trójki dzieci brzuch kobiety jest nadal duży.
Po kilku minutach pojawiło się czwarte dziecko, a potem kolejne. Lekarze wspominali, że nie byli na to przygotowani. Nie mieli nawet odpowiedniej ilości inkubatorów dla dzieci, dlatego też dwoje z nich umieszczono w jednym. Niezbędne było sprowadzenie sprzętu zza zachodniej granicy.
Dzięki aktywnym działaniom lekarzy i całego personelu medycznego udało się ocalić całą piątkę, choć nie obyło się bez pewnych komplikacji. Dziewczynka, która przyszła na świat jako ostatnia wymagała transfuzji – krew oddała pielęgniarka Teresa Janiak. Każde z dzieci miało niedobór masy urodzeniowej.
Powrót do domu
Pięcioraczki mogły opuścić szpital dopiero po trzech miesiącach. Z placówki pojechały do nowego lokum – w starym nie pomieściliby się z rodzicami, dwójką rodzeństwa i dziadkami. W nowym domu też było ciasno, także za sprawą przewijających się tam tłumów. W jednym pokoju pojawiło się 5 łóżeczek i niewiele było miejsca na cokolwiek innego.
Mieszkanie, które zasadniczo było piętrem willi we Wrzeszczu, rodzina otrzymała w prezencie od państwa. Rodzina otrzymywała również z zakładów pracy w całym kraju meble, wózki, artykuły dziecięce i zabawki. Nie brakowało także upominków od osób prywatnych. Rodzina cieszyła się z wszystkich darów i była za nie ogromnie wdzięczna.
Ułatwienia i trudy
Mama i babcia dzieci otrzymały od państwa trzyletnie urlopy, by zająć się liczną gromadką pociech. Do pomocy w tym czasie przychodziły również pielęgniarki. Pani Leokadia przyznała, że całe jej życie w tamtym okresie kręciło się wokół dzieci, pięcioraczków i dwójki ich starszych braci.
Nie brakowało jednak także uszczypliwych i złośliwych osób, którym nie podobało się specjalne traktowanie rodziny pięcioraczków. Dlatego też rodzice dzieci zdecydowali się zaprzestać korzystania z pomocy, żeby nie narażać się na kolejne ataki ze strony zawistników. Zależało im również na ochronie prywatności ich dzieci, których życie przez dłuższy czas ciekawostką medialną i sposobem na ocieplenie wizerunku władzy.
Rodzina mogła odetchnąć z ulgą dopiero po 1989 roku, kiedy pięcioraczki osiągnęły pełnoletność. Media transmitowały ich pierwsze głosowanie, z czasem ograniczając się do okrągłych rocznic ich narodzin.
YouTube/TVP Historia
YouTube/TVP Historia
YouTube/TVP Historia
Chcielibyście dorastać w takich warunkach?
To też może cię zainteresować: Zaledwie czteromiesięczny chłopczyk trafił na stół operacyjny. Operacja głowy maluszka była dla lekarzy bardzo zaskakująca
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: Przewidziano kolejny zasiłek dla Polaków. Kto będzie mógł liczyć na dodatkowe pieniądze?
A.W.