Na miejscu zjawiła się z czwórką swoich dzieci, które przyszła tam zostawić. Powiedziała to zresztą jasno i zrozumiale. Dzieci zostały przyjęte w pogotowiu opiekuńczym, ale miasto podejmie starania, aby mogły wrócić z matką do domu.
Jak informuje „fakt.pl”, w Tarnowie dwudziestopięcioletnia kobieta przyprowadziła do pogotowia opiekuńczego czwórkę swoich dzieci. Na miejscu powiedziała, że nie może się nimi dłużej zajmować.
Zostawiła dzieci w pogotowiu opiekuńczym
W pogotowiu opiekuńczym w Tarnowie znalazła się dwudziestopięcioletnia kobieta wraz z czwórką swoich dzieci. Najmłodsze z nich skończyło zaledwie rok, a najstarsze ma sześć lat.
Cel wizyty matki był jasny – chciała zostawić tam swoje dzieci. Uzasadniła to w następujący sposób:
Weźcie je sobie, nie chce ich wychowywać, nie chce się nimi zajmować, nie mogę ich utrzymywać.
parenting.pl
Co będzie z dziećmi z Tarnowa?
Obecnie dzieci przebywają w pogotowiu opiekuńczym. Ale zdaniem Doroty Krakowskiej, zastępcy prezydenta Tarnowa ds. Polityki Społecznej, bardziej odpowiednim dla nich miejscem będzie rodzina zastępcza.
Niestety na razie spośród siedemdziesięciu rodzin zastępczych, które mieszkają w Tarnowie, żadna nie ma miejsca na przyjęcie porzuconych dzieci. Zwłaszcza że rodzeństwo nie powinno zostać rozdzielone.
W obronie matki
Zastępca prezydenta broni również matki, która podjęła tę dramatyczną decyzję. Dorota Krakowska zaznacza przy tym wyraźnie, że dwudziestopięciolatka nie porzuciła dzieci gdziekolwiek, bo udała się z nimi do miejsca, gdzie otrzymały konieczną pomoc.
Z dostępnych informacji wynika, że władze miasta Tarnów udzielą niezbędnego wsparcia kobiecie, która przyprowadziła do pogotowia czwórkę dzieci, aby te mogły na powrót zamieszkać w domu z matką.
kurierlubelski.pl
W Bydgoszczy znaleziono małe dziecko: ZOSTAWIONO DZIECKO W OKNIE ŻYCIA: DWUDZIESTOMIESIĘCZNEGO CHŁOPCA ZNALAZŁY SIOSTRY ZAKONNE
Kontakt skóra do skóry: CIEPŁE ZDJĘCIE OJCA I SYNA, KTÓRZY „KANGURUJĄ” NOWYCH CZŁONKÓW RODZINY, STAŁO SIĘ HITEM W INTERNECIE. ZNAMY NIESAMOWICIE PORUSZAJĄCĄ HISTORIĘ TEGO ZDJĘCIA
KK