– Ta miłość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nigdy wcześniej nie widziałem piękniejszej dziewczyny – wspominał Jan Kobuszewski. Był wówczas na drugim roku studiów. Wzajemna fascynacja nigdy im nie minęła. Spędzili razem 66 lat!
– Dziś jestem pewna, że właśnie na szkolnym korytarzu trafiliśmy na swoje drugie połówki. Nigdy nie miałam wątpliwości, że wiążąc się z tym dryblasem z głową w chmurach, zrobiłam najlepszą rzecz w życiu. Janek to dwa metry pogody ducha – powidziała Hanna. – Jesteśmy jak papużki nierozłączki, wszędzie i o każdej porze razem – mówił z kolei mąż.
W 1956 w Warszawie w kościele św. Anny odbył się ślub Hanny i Jana. W 1960 roku urodziła się ich jedyna córka Marianna.
Aktor często pracował od rana do późnej nocy, a jego kariera kwitła. – Dla rodziny wypruwałem sobie żyły. Ale warto było! Staraliśmy się uczciwie przejść przez życie. Nie wszystko się udawało, ale się staraliśmy – opowiadał pan Jan. Małżonków zbliżyło także problemy zdrowotne. Przez wiele lat aktor zmagał się z rakiem jelita grubego, który został odkryty w latach 80. Potem jego żona cierpiała na niewydolność nerek. Zawsze się wspierali. – Miłość czyni cuda! Gdyby nie Hania, nie pokonałbym choroby. Była przy mnie w najcięższych chwilach – mówił Jan Kobuszewski. I natychmiast dodał, że mieszkają z żoną zgodnie z jedenastoma przykazaniami. Jedenastym przykazaniem jest miłość.
Aktor zmarł w ubiegłą sobotę, pozostawiając swoją ukochaną Hannę.
źródło: fakt.pl