Nie ulega wątpliwości, że doniesienia medialne o braku cukru nasilają się pomimo faktu, że wielu przekonało się już osobiście o konieczności udowodnienia przy kasie, że nie naładowało się koszyka po brzegi kilogramami cukru.
Jak się okazuje, wiele supermarketów wprowadziło znaczne ograniczenia dotyczące ilości cukru, jaką można kupić na raz, nabitą na jednym paragonie.
Nie wszystkie sieci handlowe wprowadziły limity. Można zrobić tam zapasy, zanim i one ograniczą dostęp do cukru
Na domiar złego, media wciąż trąbią o wzrostach cen za kilogram tego surowca, o czym informują internauci za pośrednictwem mediów społecznościowych. W niektórych sklepach, ceny wzrosły od złotówki do czterech złotych więcej. Jak pamiętamy, cukier kosztował nieco powyżej trzech złotych, a według prasowych informacji, niektórzy zmuszeni byli zapłacić powyżej sześciu złotych za kilogram cukru.
Biedronka na przykład wprowadziła limit na ilość cukru, jaką można kupić na jednym paragonie do maksymalnie 10 kg. Biorąc pod uwagę domniemany wzrost cen do siedmiu złotych i więcej, raczej niewielu Polaków zdecyduje się na kupno dziesięciu kilo tego produktu. Pracownicy sklepów zapewniają jednak, że asortyment w tym zakresie uzupełniany jest na bieżąco, chociaż proces przebiega nieustająco i intensywnie.
Pracownica jednego ze sklepów postanowiła naświetlić klientom sytuację związaną z brakiem cukru na półkach i rosnącymi jego cenami. Na facebookowym profilu sklepu pojawił się post, w którym opisane zostało działanie przedsiębiorców korzystających na panice wywołanej informacjami o brakach – Jakiś debil powiedział w telewizji, że cukier pójdzie do góry… I co my robimy? Ruszamy do sklepu aby wykupić cały zapas? Tylko po co? […] W hurtowniach ceny poszły minimalnie do góry, to dlaczego w sklepach cukier kosztuje 7 lub 8 zł? Ponieważ przedsiębiorca wie, że to wykupicie, bo ktoś powiedział w telewizji (TV*), że będzie drogi. I tak sami napędzacie inflację. Dajecie się nabierać. – widnieje w poście sklepu.
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnim czasie: Tomasz Lis mimo poważnych zarzutów ma swoich zwolenników. W obronę wzięła go właśnie Monika Richardson. Mocno zastanawiające słowa dziennikarki
Jak informował portal „wiesz”: Ojciec święty zastanawia się nad swoją przyszłością w razie możliwej rezygnacji ze swojej funkcji głowy kościoła katolickiego. Co planuje Franciszek