Jak podaje portal „Super Express”, minęły dwa lata od tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Mąż Magdaleny Adamowicz zmarł na skutek ran zadanych nożem przes Stefana W. w czasie „Światełka do nieba”. O tamtych trudnych dniach i o tym, jak zachowali się wobec niej obcy ludzie, Magdalena Adamowicz opowiedziała portalowi „Gazeta.pl”.
Magdalena Adamowicz szczerze o stracie męża
Minęły dokładnie dwa lata od tragicznych wydarzeń w trakcie gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i tragicznej śmierci Pawła Adamowicza. Żona prezydenta Gwiazda zdecydowała się opowiedzieć o tym, co czuła i czego doświadczyła w tamtych trudnych dniach. Przyznała, że największe wsparcie dawali jej najbliżsi i przyjaciele.
YouTube/TVN
Mogła jednak liczyć również na wsparcie zupełnie obcych osób. Przyznała, że wsparcie od obcych również wspierało ją na duchu. Klasa jednej z jej córek co drugi dzień przywoziły obiady. Długo wachała się, czy przyjąć pomoc. „Takie gesty dawały mi poczucie, że ktoś się o mnie troszczy” – powiedziała.
Śledztwo w sprawie śmierci Pawła Adamowicza
Do tej pory nie powstał nawet akt oskarżenia, choć sprawca zabójstwa został zatrzymany bezpośrednio po dokonaniu ataku. W tej chwili biegli mają orzec, czy w chwili popełnienia zbrodni Stefan W. był poczytalny, czy też nie.
YouTube/NaTemat
Jeśli okaże się, że był poczytalny, wówczas trafi przed sąd. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności. Zaznaczyć należ, że to już trzecia opinia o jaką poprosiła prokuratura w tej sprawie.
Jak myślici, możemy w najbliższych dniach spodziewać się jakiegoś rostrzygnięcia w sprawie śmierci Pawła Adamowicza?
To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach:
O tym się mówi: