Serialowy Artur z „M jak miłość” stracił życie z rąk Olka, którego postać gra Maurycy Popiel. Wiemy jednak, że zniknięcie Artura nie oznacza zniknięcia z serialu Tomasza Ciachorowskiego, który tak bardzo spodobał się widzom jako psychopata.
Aktor podczas ostatniego dnia na planie serialu zapowiedział Adrianie Kalskiej, serialowej Izie, że jeszcze wróci, co mocno sugeruje, że wątek jeszcze nie dobiegł końca.
Czy to na zawsze, czy tylko na moment?
Widzom ciężko jest przyjąć do wiadomości to, co się stało z Arturem. Trudno jest sobie wyobrazić serial bez tej mrocznej i niesamowitej kreacji.
Sam aktor jednak bierze pod uwagę to, że scenarzyści pozwolą mu wrócić na plan, a jedynym rozsądnym sposobem było by stworzenie postaci brata bliźniaka, który byłby równie zły do szpiku kości, co Artur.
Zbyt wiele na sumieniu
Tomasz Ciachorowski w wywiadzie dla party.pl wyznał, że główna scenarzystka rozważała motyw wewnętrznej przemiany Artura, jednak chłopak nabroił już tak bardzo, że żadna wewnętrzna przemiana nie zmyła by tego, co Artur ma już na sumieniu.
Pozostaje nam cierpliwie poczekać na kolejne odcinki, by przekonać się, czy zło rzeczywiście odeszło wraz z Arturem Skalskim.
źródło: superseriale.pl