Podczas tworzenia tego artykułu z przykrością dowiedzieliśmy się, że koale są już wymienione w Czerwonej Księdze jako „narażony” rodzaj. Choć wydawało się, w przeciwieństwie do tygrysów amurskich lub tapirów amazońskich, mają niewiele zagrożeń. W rzeczywistości wszystko jest smutniejsze ― rośnie zakres wylesiania, a koale stają się ofiarami tego procesu. Zdarzyło się to małej Joey ― uciekając przed drwalami, jej matka-koala spadła z drzewa i się rozbiła.
Weterynarze o ciężkim sercu zdecydowali się na eutanazję ― nie było szansy uratować dorosłej koali. A mała Joey, która spędziła 150 dni w torbie matki, właśnie zaczęła pokazywać się na zewnątrz. Samotnie nie przeżyłaby, a mimo to szanse nie są zbyt duże. Jednak lekarzy już nie zmogli umartwić drugą koalę.
Joey ma złamaną łapkę, więc lekarze musieli założyć bandaż. Jest bardzo mała i praktycznie bezradna, prawie nie odbiega od zabawki koali, którą specjalnie dla niej przynieśli. Dziecko jednak musi być karmione i ogrzewane, a następnie przeszczepiane na ręcznik. To kłopotliwe, ale ludzie czują się odpowiedzialni za Joey.
Zajmie to, co najmniej rok, zanim dziecko koali stanie się dorosłym, a przynajmniej wystarczająco silną, by się sobą zająć. Potem pozwolą jej odejść w dzicz, nie wcześniej. W międzyczasie zdjęcia i filmy Joey stały się wirusowe. Być może zwróci to uwagę ludzi na problem wylesiania, z którego cierpią dzikie zwierzęta na wszystkich kontynentach.