Kazimierza miała 52 lata, kiedy podniosła dziecko z zarośli w pobliżu domu. Postanowiła, że zatrzyma dziecko dla siebie, teraz mają rodzinę

Kazimierza całe życie mieszkała w swoim rodzinnym mieście, nie aspirowała do hałaśliwej stolicy, życie jej pasowało. Dopiero ostatnio było nudno. Córka już dorosła, wyszła za mąż i mieszkała osobno. Wnuki nie były jeszcze planowane, a kobieta nie wiedziała, co ze sobą zrobić.

Kwitły bzy, był ciepły dzień, a Kazimierza myślała o spacerze. Nie chciała sama. Teraz chciałaby przejść się z wnuczką, odpowiedzieć tysiącom jej „Dlaczego”, bo bycie babcią to najwspanialsza rzecz, jaka może być, kiedy jesteś osobą starszą. Ale jej córka budowała karierę, planując zwiększenie swojego mieszkania – a jej matka nudziła się sama. Mimo to Kazimierza była gotowa do ruchu, do rozgrzewki. Pozostawanie w domu nie było w jej zasadach. Spacerowała po kwitnącym parku, podziwiała się pszczołom – i nagle pod zarośniętymi bzami zauważyła zawiniątko. Przez chwilę wydawało się poruszać, zwracając na siebie uwagę.

Kobieta sama nie rozumiała, dlaczego wdrapała się na te krzaki, a potem, przypominając sobie, pomyślała z przerażeniem: a jeśli nie wspięłaby się? W zawiniątku było dziecko. Dość malutkie, leżało cicho z zamkniętymi oczami. Wyglądało na żywego. Kazimierza ostrożnie dotknęła jej policzka, a dziecko natychmiast zaczęło krzyczeć.
Kobieta wzięła go w ramiona i zaczęła rozglądać. Nie mogła zrozumieć, dokąd poszli jej rodzice i co sprawiło, że zostawili go w krzakach.

Ale okazało się, że został rzucony. Policja i karetka przyjechały bardzo szybko, a późnym popołudniem kobieta już poznawała historię uratowanego dziecka w służbie społecznej.

Okazało się, że rodzina nadużywała alkoholu, córka nie była potrzebna. Mama zdecydowała, że ​​i tak ma dość dzieci. Dlatego zostawiła córkę w parku.

Kto wie, co by się stało, gdyby Kazimierza do tej pory nie zbłądziła, stara się o tym nie myśleć. Dziewczynka znalazła się w domu dziecka, zgodnie z wymogami prawa w takich przypadkach. A Kazimierza myślała: nie bez powodu Bóg ją tam przywiózł. Postanowiła zaadoptować swoje znalezisko.

Wszyscy byli przeciw.

Przede wszystkim jej własna córka była oburzona, powiedziała, że ​​czas opiekować się wnukami, a jej matka straciła głowę.

Ale Kazimierza sprzeciwiła się: gdzie są wnuki?

Przynajmniej będzie córka.
W wieku 52 lat z małym dzieckiem nie było łatwo, nie gdzie czekać na pomoc.

W związku z tym poszła na urlop macierzyński, wynajęła drugie mieszkanie – i tak przeżyli.

Przez 11 lat jej córka nigdy nie męczyła się zadowalaniem swojej przybranej matki. Dorastała zdrowo i posłusznie, szybko się uczyła. Nawet jej własna córka, która nie została jeszcze matką, zakochała się w niej. Dlatego Kazimierza jest pewna: bez względu na to, jak potoczy się życie, Zosia będzie w dobrych rękach.

Jak informował portal „Wiesz”: Informacje Z Rządu Pocieszą Polaków. Wsparcie Kontynuowano Do 24 Grudnia. Opiekunom Zapewnili Pomoc Finansową

Przypomnij sobie: W „Rolnik Szuka Żony” Para Może Nie Przetrwać Próby Czasu. Ilona Nie Jest Do Końca Pewna W Maćku