Jak podaje portal „Super Express”, Irena Santor nigdy nie opowiadała o śmierci córeczki, przez co wiele osób było przekonanych, że piosenkarka nie miała dzieci. Jak się okazuje gwiazda była mamą, choć nie dane jej było zbyt długo cieszyć się z macierzyństwa. W 1959 roku Irena Santor urodziła córeczkę, Sylwię, która niestety zmarła, dwa dni po porodzie.
Ogromna tragedia w życiu Ireny Santor
Przed kilkoma dniami „Super Express” donosił o grobie córeczki Ireny Santor i jej byłego męża Stanisława Santora. Maleńka Sylwia Santor spoczęła w dziecięcej kwaterze na warszawskich Powązkach Wojskowych. W 1999 w mogile pochowano również ojca Sylwii. Grób jest zadbany i nie ulega wątpliwości, że często odwiedzany. Niedaleko grobu córki Ireny Santor, znajduje się również grób Zbigniewa Korpolewski, z którym Irena Santor był związana w ostatnich latach.
YouTube/Onet
Irena Santor przez wiele lat nie mówiła głośno o tragedii, jakiej doświadczyła przed 6 dekadami. Teraz, w rozmowie z „Dobrym Tygodniem” wyjaśniła, że nie robiła tego, bo to bardzo „intymna sprawa i prywatna sprawa”. Małżeństwo Santorów po śmierci Sylwii zaczęło się rozpadać. Po rozwodzie byłym małżonkom udało się jednak zachować dobre stosunki.
YouTube/SosMusic
Nie da się ukryć, że życie Ireny Santor nie było usłane różami. W bardzo młodym wieku straciła rodziców, potem dziecko. Była również świadkiem śmierci najlepszej przyjaciółki Lumiły Jakubczak (zmarła mając zaledwie 22 lata). Artystce przyszło się również mierzyć z chorobą nowotworową, którą na szczęście udało się jej pokonać.
Wiedzieliście o tym?
To też może cię zainteresować: Ola Kwaśniewska pod gradem pytań o ciążę. Internauci chcą wiedzieć, kiedy małżonkowie doczekają się potomstwa. Ola odpowiada z przekąsem
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: W wieku 12 lat urodziła dziecko i została najmłodszą matką kraju. Po latach prawda o ojcu jej dziecka wyszła na jaw. Ta historia zwala z nóg
O tym się mówi: Profesor Krzysztof Simon zdradził, czy mutacje koronawirusa wpłyną na skuteczność szczepionki. Czy mamy się czego obawiać