Amerykański komik i aktor, Rip Taylor, zmarł po ciężkiej chorobie 6 października. Miał 84 lata.
Informację o śmierci artysty potwierdził jego agent i najbliższy przyjaciel, Harlan Boll. Rip Taylor zmarł w niedzielę w swoim domu w Beverly Hills.
Poważna choroba
Amerykańskie media już kilka tygodni temu podawały, że Rip Taylor poważnie podupadł na zdrowiu. Komik był ciężko chory i od kilku tygodni był przykuty do łóżka. Sytuacja była bardzo poważna, a sam aktor musiał być hospitalizowany po napadzie padaczkowym.
Wiadomość o jego śmierci opublikował na Facebooku jego przyjaciel Harlan Boll. Z całego świata napływają kondolencje.
Gwiazda rozrywki
W ciągu swojej długiej i owocnej kariery, Rip Taylor wziął udział w wielu ciekawych projektach. Polscy widzowie najbardziej kojarzyć mogą go z hitowego filmu „Kevin sam w domu” oraz roli Festera, któremu użyczył głosu w serialu „Rodzina Addamsów”.
Najmłodsi mogli go oglądać w serialu „Nie ma to jak hotel”, gdzie grał Leo. Podkładał także głos w kreskówce „Jetsonowie”. Na swoim koncie miał także programy rozrywkowe. Był gospodarzem „The $1.98 Beauty Show” czyli świetnej parodii konkursów piękności gdzie uczestnicy mogli wygrać co najwyżej bukiet zgniłych warzyw. Współpracował też z bohaterami show „Jackass”.
O sławie Ripa Taylora może świadczyć też fakt, że jeszcze za życia został doceniony i otrzymał własną gwiazdą na Hollywoodzkiej Alei Gwiazd.
Komik odszedł 6 października w wieku 84 lat.
źródło: se.pl